Polscy bikiniarze
Film pokazuje grupę muzyczną, która podstępem uzyskuje zgodę na występ na szkolnym balu, by zaprezentować tam piosenki szydzące z władzy. Główny bohater, lider zespołu, decyduje się na taki krok, nie zdając sobie sprawy z jego konsekwencji. Impulsem, który popycha go do tworzenia i prezentowania innym swojej muzyki są dla niego przygody erotyczne, których może doświadczać dzięki swojemu społecznemu statusowi buntownika.
Buntownicze postawy młodego pokolenia z okresu totalitaryzmu dobrze charakteryzuje wypowiedź Jarosława Janiszewskiego, lidera zespołów „Czarno – czarni” i „Bielizna”. Stwierdził on, opowiadając o swojej młodości spędzonej w Trójmieście, że zawsze denerwowało go, gdy na imprezach ktoś zaczynał puszczać utwory Jacka Kaczmarskiego. Bo zmieniało to nastroje dziewczyn w stronę dla niego niepożądaną. Co podsumował dobitnym stwierdzeniem: „to majtki mają runąć, nie mury”. Odnosząc się do rosyjskich bikiniarzy, trzeba stwiedzić, że to im wystarczyło. Ich polscy naśladowcy natomiast zapragnęli, aby runęły również mury, skoro już trochę skruszały…