Zrodzony z chaosu

Czy więc nic nigdy nie może zostać naprawdę wyrażone, oddane w swoim stawaniu się anonimowym, nikt nigdy nie zdoła oddać bełkotu rodzącej się chwili, jak to jest, że, urodzeni z chaosu, nie możemy nigdy z nim się zetknąć, zaledwie spojrzymy, a już pod naszym spojrzeniem rodzi się porządek…

Witold Gombrowicz, Kosmos

Nasz umysł bez przerwy tworzy interpretacje na temat tego, co dociera do zmysłów. Ciągle próbujemy nadawać napotykanej rzeczywistości sens, staramy się odnaleźć między różnymi składowymi jakieś niesprzeczne relacje. Nadać myślom bieg, który jest tworzony z elementów mających osobisty, unikalny charakter, co niekiedy okazuje się problematyczne w zetknięciu z obiektywną rzeczywistością. Pytanie, które w pewnym momencie mojego życia zaczęło mnie bez przerwy męczyć, brzmiało: Jak powrócić do chaosu, po to, aby wyłowić z niego szlaki prowadzące do zrozumienia, prawidłowego postrzegania pierwotnej struktury rzeczywistości? Przejść własną dorgę interpretacji jeszcze raz, by zobaczyć na jej końcu co innego? Uczynić z plątaniny znaczeń tkwiących w mojej głowie możliwie najlepiej zaadoptowany do rzeczywistości kształt – i zrobić to samodzielnie, niczym samoucząca się sieć neuronowa? Tym samym pozbywając się sztywnego związku między uzależnieniem od tradycji a degeneracją.

Podstawowym założeniem, jakie od początku czyniłem, było stwierdzenie, że jest coś poza mną, co czyni mnie tym, kim jestem, ukryte zależności, których wydobycie otwiera drogę świadomego poznania. Eksperymentując na swojej świadomości z wykorzystaniem metody Silvy, ustaliłem kilka antynomii, które otworzyły drogę do warunkowania zachowań przy użyciu indukowanych za pomocą dynamicznej medytacji stanów emocjonalnych. Ciągle nie mogę się oprzeć wrażeniu, że moje podejście do duchowości jest czymś nie występującym w żadnym z głównych nurtów tradycji religijnej, co poniekąd można powiedzieć również o metodzie Silvy. Cały problem, który stoi przed moimi oczami to poszukiwanie możliwości zintegrowania tego, co świadome i postrzegalne w pełnej wyrazistości z tym, co w nas ukryte – tak, aby chaos wewnątrz nas mógł nam służyć. Zamiast realizować treści wbite w nasz umysł przez ewolucję i kulturę.

Z tej perspektywy, zastanawiam się, jaki sens ma ewolucja współczesnych systemów religijnych, skoro są one już na wstępie oparte na fałszywym rozróżnieniu, widzącym problem człowieczeństwa w aktywności, byciu pobudzonym zmysłowo i nastawionym na realizację racjonalnie ustalonych celów? Czy jest możliwe odnalezienie jakiejś części wspólnej między moim i tradycyjnym podejściem do duchowości? Chyba jedyną zbieżnością jest sprzciw wobec braku samoregulacji myśli i zdanie się na dostosowania do ukrytej gry wolnych skojarzeń, postulowanej przez filozofię postmodernistyczną. Prakseologiczny humanizm znajduje się światopoglądowo po przeciwnej skrajności: chce nie tylko ingerować w naturę, ale również przekształcić kulturę w taki sposób, aby powrotowi do chaosu myśli i znaczeń towarzyszyło stworzenie nowego porządku. W aspekcie indywidualnym i społecznym.

There are no comments on this post

Leave a Reply

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.