Ateizm mistyczny
Praktykując medytację dynamiczną według Silvy, doszedłem do stałego i silnego przekonania o pewnej charakterystycznej cesze, jaką znalazłem w moim własnym człowieczeństwie. Jest to suwerenność myśli. Niezależnie, jak dalece podlegam wpływom zewnętrznym i ewolucyjnym impulsom, zostaje we mnie jeszcze coś. Mistycy, którzy żyli przez tysiące lat, różnie to nazywali. Zawsze próbowali nadać temu jakąś osobną pojęciową strukturę. W starożytności twierdzili, że to coś jest tak ważne, że poza byciem częścią nas może w jakiś sposób bezpośrednio oddziaływać na rzeczywistość. Współcześnie postawiliśmy chrześcijańskiego Boga za barykadą praw nauki, zostawiając małą furtkę na tak zwane „cuda”, ale nawet to nie jest przez wielu chrześcijan akceptowane. A może by tak po prostu uznać, że TO istnieje niezależnie i nie potrzebuje żadnej innej legitymizacji, nasze dusze są po prostu częścią nas i niczego więcej? Każda praktyka duchowa pociąga za sobą konsekwencje, które mogą nas zaskoczyć, mnie również zaskoczyło.
Być może nie każdy jest w stanie do tego dojść, nie każdemu będzie dane uwierzyć w to. Niektórzy zdają się twierdzić, że z tego powodu mistycyzm jest nieistotny. W końcu kogo to obchodzi, trzeba żyć, pracować, rozmnażać się i tak dalej. Ale w tym wszystkim my, ludzie, ciągle się udoskonalamy. Czemu? Być może widzimy we wszystkim, czego doświadczamy, zapowiedź czegoś większego, wspanialszelgo. Czy to przyjdzie po śmierci? Może. Ale z całą pewnością przychodzi już, w chwili gdy widzimy rzeczywistość taką, jaka jest i chcemy ją ulepszyć.
Być może jesteśmy nieśmiertelni. Możliwe również, że istnieją istoty potężniejsze od nas, które nawiązują z nami kontakt i są w stanie wpływać na nasze życie sobie tylko znanymi sposobami. Ale to nie czyni mnie ich niewolnikiem. Spośród istot znanych mi ze starożytnych mitów wielkim szacunkiem darzę biblijnego Szatana. Inspiruje mnie dyskusja Chrystusa z Szatanem na pustyni. W trakcie swojej wędrówki Chrystus był kuszony. Czym było kuszenie? Szatan złożył mu propozycję uczynienia potężnym. Chrześcijanie zakładają, że ta oferta nic dla niego nie znaczyła; był przecież bogiem, był wszechmogący. A może jednak nie? Może odzucając ofertę Szatana, zmarnował bezpowrotnie wspaniałomyślną ofertę, dzięki przyjęciu której mógł stać się prawdziwym bohaterem ludzkości? Zapłata – oddanie pokłonu – nie oznaczała wiele, pokazałaby tylko, że aby z kontaktu z istotami duchowymi potężniejszymi od nas wyciągnąć możliwie najwięcej korzyści, musimy utrzymywać z nimi relacje partnerskie. To tak, jak z ludźmi.