Dziecko nie bardzo chciane
Główna bohaterka przez całe życie doświadcza poważnych schorzeń, ale nie wie, dlaczego. Pewnego dnia dowiaduje się, że jest to konsekwencją tego, że jej narodziny były skutkiem ubocznym nieudanej aborcji. Pojawia się w niej pewien niepokój wewnętrzny – czyżby na miarę Wertera? Poszukuje w sobie czegoś, co już dawno zostało bezpowrotnie utracone. Jej bliskim bardzo trudno dotrzeć do niej i przekonać, że nie warto. Bo to jest najbardziej osobista kwestia jej tożsamości. Czy jest córką szanowanych reprezentantów klasy średniej, czy byłej panienki lekkich obyczajów, która również stała się członkiem tej klasy i czuje się w swojej roli świetnie. A może nieważne, liczy się tylko to, że jej życie zostało zbudowane na kłamstwie.
Z tak ogólnie postawionym problemem borykamy się współcześnie, jako obywatele kraju dotkniętego kryzysem narodowej tożsamości. Nie jesteśmy pewni, czy nasi przodkowie to faszyści, czy bohaterscy zwycięzcy walki z faszyzmem. I właściwie niewiele nas to obchodzi. Najważniejsze jest to, że nasi dziadkowie i rodzice ponieśli, jako społeczeństwo, wielką klęskę i pozostawiają nam kraj zaniedbany gospodarczo, intelektualnie i kulturowo, poniżany na forum międzynarodowym. Nie mając pomysłu, jak się z problemów wydostać. Być może to jest prawdziwe przesłanie, jakie stowarzyszenie chciało przekazać organizując pokazy filmu.