Katolicyzm a humanizm

Gazeta Wyborcza opublikowała list czytelniczki, podobno uczennicy liceum, w którym pojawia się wielki moralny niepokój autorki dotyczący formy i treści lekcji religii. Nie dziwię się temu. Religia w liceum ma w teorii pełnić formę humanistycznej inspiracji dla ludzi żyjących w zdehumanizowanym świecie, natomiast w rzeczywistości utrwala zacofane postawy intelektualne, nie proponując wiele w zamian tym z uczniów, którzy to zacofanie dostrzegają.

Muszę jednak przyznać, że sam nie miałem zbytnich zastrzeżeń do lekcji religii będąc w liceum. Dlaczego? Może dlatego, że interesując się żywotnie religią i filozofią nie traktowałem wiedzy humanistycznej dostarczanej przez szkołę jako poważne źródło mojego rozwoju intelektualnego. Identyfikując się z poglądami Stefana Blankertza i Michaela Foucault, traktowałem szkołę jako „fabrykę posłuszeństwa” posługującą się mechanizmem „psychologii ujarzmienia”. Dlatego buntowanie się przeciwko programowi szkolnemu uważałem i nadal uważam za aktywność tyleż efektowną, co bezcelową.

Ale autorka idzie dalej. Mianowicie, apeluje o „refleksję o humanizmie”. Cóż, refleksję taką sam w moich rozważaniach poczyniłem, a jej treść może niejednemu współczesnemu humaniście zjeżyć włosy na głowie. Chodzi o cel rozwijania wiedzy o człowieku. Milcząco zakłada się, że poznanie większej ilości faktów z dziedziny historii, filozofii, literatury uczyni nas bardziej zdolnymi do zrozumienia natury człowieka. Czemu? Trzeba poznać wszystkie stanowiska, aby wyrobić sobie własne. Jak się zdaje, Erazm z Rotterdamu czy Pico della Mirandola właśnie taki humanizm uprawiali. Ale to było pięćset lat temu. Co dzisiaj może być podstawą dla dążeń ku zrozumieniu człowieka?

Nowoczesny humanista z pewnością jest psychologiem. Zna pełne wysiłku próby zinterpretowania najbardziej dziwacznych zaburzeń umysłu, wie, że żadne dogmaty nie mają tu zastosowania, a jedynie empiryczna weryfikowalność postawionych diagnoz. Zdaje sobie sprawę, jak skomplikowanym układem zależności stało się współczesne społeczeństwo i jest świadomy tego, jak krucha jest równowaga umożliwiająca jego funkcjonowanie. Zauważa, że dla stworzenia jakiegokolwiek systemu etycznego potrzebna jest wiedza o ludzkich emocjach, a o nich wiemy obecnie nieco więcej, niż swego czasu święty Tomasz. Ale cała ta wiedza jest potrzebna mu do całkiem praktycznego celu. A mianowicie, wsparciu funkcjonowania jednostki w odniesieniu do cywilizacji. Człowiek zaczyna się tam, gdzie jest brud, bezdomność, nędza i choroby weneryczne. Wielkimi obszarami człowieczeństwa są uzależnienia, fobie, natręctwa, zaburzenia osobowości. Wreszcie, prawdziwy, „wysoki” humanizm odnajdziemy tam, gdzie spotkamy ludzi, którzy nie mają żadnych poważniejszych zaburzeń umysłu, ale chcieliby lepiej wykorzystać swój potencjał. Rzecz jasna, studiowanie starożytnych ksiąg może nam w tym wszystkim pomóc, zainspirować do nowych badań, tworzenia nowych metod pracy dla lekarza, nauczyciela, pracownika społecznego, psychoterapeuty, coacha czy menedżera. Reszta należy do przeszłości i należy ją, poniekąd, okryć milczeniem. A niekiedy wstydem.

There are no comments on this post

Leave a Reply

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.