Świat kobiety
Mój podział kobiet, za Nathanielem Brandenem, na „matki” i „dziwki” z założenia wyklucza jakąkolwiek dyskusję z ideologią feminizmu. Feministki głoszą wszak, że kobiety są w swoim statusie upośledzone i, jeśli nikt nie będzie ich powstrzymywał, mogą i powinny odnaleźć w sferze publicznej miejsce dorównujące mężczyznom. Sferę prywatną, która obejmuje sprawowanie kontroli nad podstawowymi jednostkami społecznymi – rodziną, lokalną wspólnotą, życiem religijnym, pomijają lub wyszydzają. Jak napisała Kinga Wiśniewska-Roszkowska w książce „Eros myślący”: „Nawet erotyzm ukształtowali mężczyźni wg swych potrzeb i popędów, ustanawiając podwójną moralność, która przyznając im samym pełna seksualna swobodę, a kobiety dzieliła jakby na dwie klasy: Czyste, przeznaczone na żony i matki, i nieczyste – dla pozamałżeńskich męskich rozrywek.” Podział ów interpretuję w sposób, który jest dla feminizmu nie do przyjęcia i zasługuje na najwyższe potępienie z jego strony: otóż kobiety same się na taką sytuację godzą i bzdurne jest tłumaczenie ich brakiem świadomości. Decyzje podejmujemy w oparciu o to, jak jesteśmy ukształtowani, ale zasadniczo kluczowa dla funkcjonowania jest siła charakteru, której zarówno kobietom, jak i mężczyznom w dzisiejszych czasach brakuje.
Z czego w ogóle bierze się cały ten problem? Sfera publiczna w ciągu ostatnich 200 lat bardzo się w naszej cywilizacji rozrosła, prywatna zaś zmalała. Mężczyzn skłania to do ekspansji i tworzenia sztucznych konfliktów, kobiety zaś rozleniwia. Czemu w ogóle tak się stało? Widać Europa nie była przygotowana na to, aby postęp techniczny mógł zostać wykorzystany do realnego podniesienia jakości życia ludzi w każdym jego aspekcie. Rozwój kapitalizmu dokonał rozerwania tradycyjnych ról społecznych nie proponując nic w zamian. I w tym momencie do pracy wkroczyli socjaliści. Proponując świat, w którym sfera prywatna zostanie całkowicie wyrugowana z życia, a mimo to skończy się era dyskryminacji, bo zmarginalizowany potencjał płci pięknej będzie można wspaniale zagospodarować za pomocą centralnego planowania. Komunizm jednak nie był tak niszczący dla społeczeństwa, jak nihilistyczny kapitalizm, ponieważ zawiódł. Tak intensywnie wspierany postęp technologiczny okazał się klęską, w związku z czym kobiety nie utraciły swojej pozycji społecznej, a czasem ich działalność była bardzo istotna, na przykład w Polsce podczas stanu wojennego.
Pytanie o poparcie dla postępu technicznego kosztem nadwyrężenia struktury społeczeństwa jest tak naprawdę pytaniem o rolę kobiet i powtarza się w rozmaitych odcieniach po dziś dzień. Tylko nikt tego nie stawia jasno, rozmieniając sprawę na drobne. Zrównoważony rozwój ludzkości wymaga postępu w dziedzinach będących domeną kobiet, a więc opieki zdrowotnej, edukacji i wsparcia socjalnego. Wszystkie te dziedziny znajdują się obecnie pod prawie całkowitą kontrolą państwa. I muszą pod nią pozostać, aby nadal były powstrzymywane przed rozwojem. I aby dokonywała się tak pożądana przez architektów nowoczesności atomizacja społeczeństw. A zatem, na tyle, na ile opisywanie kondycji mężczyzn we współczesnym świecie stanowi całkiem realną diagnozę męczących go problemów, tak podjęta tutaj kwestia roli kobiet stanowić może rozwiązanie. Przyjrzyjmy się jej więc z należytą uwagą.
Kwestią tyleż fundamentalną, co kłopotliwą poznawczo, jest kwestia etyki seksualnej. Z jednej strony, Islam, a do niedawna również Kościół Katolicki, opowiadał się przeciwko antykoncepcji w jakiejkolwiek formie, uznając prokreację za podstawowy cel współżycia, który nie może być spychany na dalszy plan. Z drugiej strony, liberalna kultura współczesności zachęca do wczesnej inicjacji seksualnej i nie powstrzymywania się przed najrozmaitszymi upodobaniami, zalecając antykoncepcję jako środek zaradczy wobec wszelkich przykrych konsekwencji wcielania takowych założeń w życie. Wydaje się, że kwestia zintegrowania seksu z prokreacją jest tu sprawą zupełnie wtórną, a prawdziwym problemem jest stosunek wobec faktu, że relacje emocjonalne w małżeństwie zostały współcześnie zastąpione przez intensywniejsze życie seksualne. Niektórzy uważają, że to źle, inni, że bardzo dobrze, jeszcze inni są obojętni wobec tego faktu. Z punktu widzenia prakseologicznego humanizmu większa aktywność seksualna może być akceptowana, jeśli przekłada się na większą dzietność. Statystyki wskazują jednak, że tak się nie dzieje.
Sytuacja, w jakiej znalazł się obecnie Zachód, nie jest dziełem przypadku, obecne poglądy na miłość i małżeństwo są bezpośrednim pokłosiem romantyzmu i wywodzącej się z tej epoki koncepcji miłości, która w XX wieku została spopularyzowana na całym świecie przez żydowską kinematografię. Według romantyków, partner ma zaspokajać nie tylko potrzeby seksualne i rozrodcze, ale być jedną z najważniejszych osób w wielu dziedzinach naszego życia. Co jest potrzebne w środowisku emocjonalnie wrogim, ale w neutralnych warunkach pogłębia anomię społeczną. Tyle przelanej na darmo spermy, tyle pokrojonych płodów – zastanówmy się, na co innego można by przeznaczyć tę niespożytą energię młodości. Przestrzeń publiczna jest w aspekcie symbolicznym kompletnie martwa – została w całości zawłaszczona przez świat biznesu, posługujący się nią dla manipulowania gustami i upodobaniami. Innowacyjność w edukacji, opiece zdrowotnej i opiece socjalnej jest niewielka. Jedyną ostoją zdrowej emocjonalności jest życie rodzinne, z rodzinami ewoluującymi w kierunku modelu 2+0.
Czego nam brakuje, czemu nie możemy być kompletni? Celem życia nie może być wyłącznie ekspansja zewnętrzna, paradoksalnie jednak do tego wniosku doprowadza nas Chrześcijaństwo, religia, w której moralność nie ma odniesienia do stanów wewnętrznych, lecz jest oparta o kwestię stanowczości decyzji. Dobre życie oparte jest na uczynkach i wierze, weryfikowanych zdalnie przez boski sąd. W kontraście do tego, w filozofii Wschodu, a zwłaszcza w Konfucjanizmie, występuje element weryfikacji wewnętrznej – dobre czyny mają zapewnić społeczeństwu harmonię, władca ma rządzić tak, aby umacniać swój autorytet, poddani mają być mu posłuszni, nawet, gdy wydaje się to nieetyczne. Nie znając ideału harmonii, maszerujemy w przyszłość jako rozkrzyczana hałastra powodowana przez wzajemnie sprzeczne dążenia. Aż w końcu pojawi się ktoś, kto zechce wprowadzić tu niebiański porządek.
„Tyle przelanej na darmo spermy, tyle pokrojonych płodów – zastanówmy się, na co innego można by przeznaczyć tę niespożytą energię młodości.”
To ja tak bez złośliwości, całkiem poważnie spytam, w czym pisanie takich artykułów jak powyższy jest lepsze od uprawiania nie służącego prokreacji seksu?
Ktoś mógłby przecież napisać:
„Tyle wystukanych na darmo literek, tyle wydumanych sformułowań – zastanówmy się, na co innego można by przeznaczyć tę niespożytą energię młodości.”
Prakseologicznie rzecz biorąc, jest to jeden z wielu wysiłków podejmowanych na rzecz budowy nowego lepszego społeczeństwa, pisanie tego zmienia mnie samego, mam nadzieję, że również i Ciebie, jako mojego jedynego czytelnika…